Wyobraźcie sobie ślub pełen wspaniałych ludzi, łez wzruszenia, okrzyków radości, a wszystko w sielskiej scenerii Muzeum Wsi Kieleckiej. Niezwykle urokliwe miejsce na rustykalny ślubna mapie województwa świętokrzyskiego. Wprost wymarzone na klimatyczny ślub w drewnianym kościółku, do którego przechadzacie się pieszo delektując oczy ludowym klimatem skansenu, mijając drewniane wiatraki, chaty i inne atrakcje. Wspólnie z ekipą filmową z Janik Arte przyjechaliśmy tego dnia stosunkowo wcześnie, by bez pośpiechu zapoznać się z terenem naszego działania. Zwiedzając ogromny teren skansenu dotarliśmy do jednej z drewnianych chat, w której miały odbyć się przygotowania. Dwa odrębne pokoje, ale z dwóch różnych stron budynku. Wszystko po to, by spełnić życzenie Młodej Pary, aby ubrani w stroje ślubne spotkali się dopiero przed ołtarzem, w pobliskim drewnianym kościółku. Czujecie powoli ten klimat ?
Pojawili się nasi bohaterowie, piękni, uśmiechnięci, na totalnym luzie, gotowi przeżyć ten dzień tak jak sobie wymarzyli. Momentalnie zrobiło się jeszcze radośniej, ponieważ przyszli również rodzice, rodzeństwo, babcia i najbliżsi przyjaciele. Potem odbyło szybkie rozpakowanie ubrań i można zaczynać. Przygotowania poprzedziło błogosławieństwo, na trawie, obok chaty, a za kropidło posłużyła zwyczajna gałązka z pobliskiego krzaczka. Przepiękne słowa rodziców i babci, radość i uściski potęgowały tylko klimat. Tuż po tym, nastał czas krótkiej rozłąki tych zakochanych, ponieważ kolejne spotkanie miało się odbyć już przed ołtarzem.
Opowiem Wam jeszcze o ich małym marzeniu, które udało nam się spełnić. Tak jak wspomniałem wcześniej, first look miał odbyć się dopiero w kościółku, jednakże Zakochani bardzo chcieli, gdy będą już w pełnej gotowości i w strojach ślubnych, stać blisko siebie, ale przy tym nie móc się zobaczyć! Naszym zadaniem było utrwalić to na zdjęciu i filmie. W efekcie doświadczyliśmy czegoś pięknego i mocno wzruszającego! Raz, że mogliśmy tego doświadczyć i zobaczyć, a dwa – pomóc spełnić marzenie.
W pobliskim kościółku zgromadzeni byli już wszyscy. Podczas gdy Adrian wyczekiwał w środku swojej ukochanej, przyjacielski ksiądz tuptał w lewo i prawo wyglądając co chwilę kiedy pojawi się Kinga. co więcej, zagadując przy tym gości i serwując im szczyptę swoich żartów. Wszystko w towarzystwie pięknego dźwięku skrzypiec. Nagłe poruszenie i z oddali pojawiła się Kinga, u boku ukochanego Taty, który zaprowadził ją prosto do przyszłego męża. Zakładania obrączek nigdy nie zapomnę… Ksiądz wydawszy wcześniej instrukcję, aby powtarzać za nim powiedział „Misiu…. yyy… Adrianie! Przyjmij tę obrączkę…” – nie muszę wspominać ile luzu i uśmiechu to wywołało ? Tak właśnie powinna przebiegać uroczystość, swobodnie, bez spiny, radośnie, na dodatek ze szczyptą humoru.
Później były oklaski, życzenia i wesele do białego rana w pobliskiej Karczmie Kuźnia Smaków w Tokarni. Nie zabrakło tradycyjnego przywitania chlebem i solą, następnie przeniesienia Panny Młodej przez próg oraz toastów i przemówień. Była biesiada przy stołach i szaleństwa na parkiecie karczmy przy dźwiękach serwowanych przez Robgorsky DJ, w akompaniamencie skrzypiec na których szalała Katarzyna Kołodziej Keyt.
Kingo i Adrianie, dziękuję że mogłem wspólnie z Wami cieszyć się Waszym pięknym dniem i móc udokumentować go. To był dla mnie prawdziwy zaszczyt. Życzę Wam z całego serducha, abyście zawsze emanowali takim szczęściem, radością i miłością do siebie.